Więcej wierszy'
I znowu tupot nóg sołdackich,
i grzmiących sotni gwizd kozackich,
gwiaździsty nad Europą but,
i mrowi się ludami wschód.
A na zachodzie werbli trzask,
rozgwar motorów z nieboskłonu
i krok miarowy - wzywa łask
boga mocniejszych batalionów.
Ojczyzno moja, a ty trwasz
w żelaznym pogrążona gwarze,
światowidową mroczną twarz
zwracając w cztery strony wraże.
I marzy ci się chleb i miód,
i szklane domy w rodnych sadach,
i szczęśliwości pełen trud,
pod gałęziami lip biesiada.
A niebo wokół się czerwieni,
ocknął się kontuszowy trup,
opustoszały widząc grób.
przystają mędrcy przerażeni,
I znów? Czy znów? Kołowrót dziejów
w płonący krąg porywa nas,
skończyły się sny kołodziejów
stalowy szumi groźny las.
Żelazne dęby dudnią głucho,
toczy się mur, żelazny bór.
Nad konarami, zawieruchą
znów szumi wiatr, znów śpiewa chór.
O mój rozmarynie...
Władysław Stefan Sebyła (1902-1940)
Wybór wierszy „Ukryta prawda”
Warszawa, 2020,wydanie II
Poeta został zamordowany wiosną 1940 roku
w Charkowie.
Śmierć fletu
To już ostatni szum, to flet już kona,
Zabrakło krwi i serca skurczów nieustannych.
Cicho się sączy krew z otwartej rany
I szumi szum najlżejszy na najwyższych tonach.
Zachodni wiatr kołysze wierzbą pustą.
Kołuje niebo młyńskim głazem przywalone.
Już nie ma czego pić zielonym ustom.
To już ostatni szum; to flet już kona.
Władysław Stefan Sebyła (1902-1940)
Zwycięska z Kozielska
(Patronka II-go Korpusu Polskiego)
Mario Drugiego Korpusu, świadku nasz żałosny
Żołnierskimi rękami ryta w korze sosny
Szłaś z nami przez okopy, tanki i armaty,
Krwią żołnierską zbroczone były Twoje szaty,
Przeżyłaś z nami Nysę i Drezno i Berlin,
Krew nasza na Twej szacie koralem się perli…
Ty chroniłaś walczących, żegnałaś poległych,
Niejednego żołnierza Twe moce ustrzegły,
Jak ryngraf a piersi dawnych rycerzy –
Strzegł ich, zakutych w zbroję, na strażach
Rubieży.
A dziś Cię spotykają dawni wojownicy,
Jak modlisz się o pokój, w przydrożnej kaplicy,
Jak patrzysz na łan zboża
Złoty i spokojny
I szepczesz:
„Ręko Boża,
Nigdy więcej wojny!...”
Maria Kownacka
Rozmowa z Ojcem
Po 60. latach dotknąłem miejsca
gdzie śpisz Ojcze Ukochany,
przywalony zwałami ciał kolegów i ziemi,
zapaliłem znicze, położyłem kwiaty na Twoje rany,
i przepaliłem kolce z Twoich cierni.
Minął tydzień lecz rozmowa z Tobą,
dotąd w uszach moich dźwięczy
przetykana smutkiem, żałobą
i cichą skargą, która nurtuje i dręczy.
Jak bardzo pragnąłem będąc dzieckiem małym
by Twoje silne ojcowskie ręce
moich rąk dotykały,
by wiodły mnie ku nieznanej
krainie życia
w niej 4. letniemu
chłopcu tak wiele
jest do pokazania
i do odkrycia.
Marzyłem, że wrócisz i usuniesz różne przeszkody
w czasie głodu i poniewierki i że żadne już kłody
nie spadną od moje małe nogi,
a jeśli nawet spadną to za zrządzeniem dobrego losu
znikną pod wpływem Twej siły i głosu.
Pamiętasz jak w końcu naszej rozmowy
dodałeś, jak bardzo pragnąłeś wrócić,
lecz nie mogłeś unieść z ziemi głowy,
prosiłeś by się więcej nie smucić,
a ja gorąco Ciebie zapewniałem,
że zawsze za Tobą tęskniłem
i zawsze Cię kochałem.
Wreszcie od katyńskiego grobu padło jeszcze jedno zdanie
brzmiące jak credo, jak hasło albo zawołanie
„ niech z hektolitrów krwi
niech z cierpień naszych
zrodzi się prawdziwa przyjaźń między ludźmi,
a przepadnie nienawidząca nienawiść
ta która zabija, dzieci pogrąża w smutku i żałobą straszy.”
Janusz Gajek, Warszawa, 03. 08. 2000 r.
Syn ppor. Rez. Leona Stanisława Gajka, członek Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Warszawie